Brakuje mi już słoneczka, ciepełka, zieleni w parku. Ech... tak usiąść na ławeczce w parku, Mała w wózeczku, szydełko w ręku (oczywiście ja, nie Młoda). Oby już niedługo! Póki co uparcie przechodzę w parku po kilka razy obok wielkiego krzaka forsycji, w którym aż huczy od ptasich treli.
Przywołując wiosnę troszkę słonecznych akcentów:
Czapeczka pszczółka:
Wiosenny kocyk. Robótka prawie w połowie :)
Cudnie optymistyczne kolorki bawełnianej włóczki, którą dziś z poniedziałku na poprawę humoru jakby przyniósł pan listonosz. Co z niej będzie? Hmmm... Marzy mi się kolejny kocyk. Już nawet pomysł jest.